Tak się zdarzyło, że miałem dziś
zajęcia z przedszkolakami, kilkunastoosobowa grupa czterolatków. O
ile na co dzień jestem niezwykle spokojnym człowiekiem (stoikiem,
jak twierdzą mniej lub bardziej złośliwi) i nie stresuję się z
byle powodu, tak tym razem stres był (panika, jak twierdzą mniej
lub bardziej złośliwi). Do tego stopnia, że kiedy już wczoraj
zasnąłem, śniły mi się te zajęcia i przedszkolaki i muszę
powiedzieć, że sny jakoś nie napawały optymizmem. Jest to w końcu
jakieś wyzwanie, pierwszy raz w życiu mieć do ogarnięcia stado
małych, nadpobudliwych potworków, nawet jeśli mamy wspólnie
przetrwać bez większych uszczerbków na zdrowiu tylko przez
godzinę.
Kiedy jednak zajęcia się zaczęły
okazało się oczywiście, że nie ma co się stresować. Było
całkiem miło i wesoło, a dzieciaki są fantastyczne, bystre i
wygadane. Jeden chłopiec cały czas wtrącał coś o tym, że „on
oglądał taką bajkę, w której...”, co oczywiście było
zupełnie nie na temat, ale trzeba przyznać, że było pocieszne.
Inny cały czas chciał dać do zrozumienia, jaki to on jest odważny:
- Ja się nie boję nawet T-rex'a!
Całkiem sporo wiedziały o przyrodzie, o zwierzętach, choć i tu zdarzały się fajne kwiatki:
- Jakie zwierzęta mieszkają w jeziorze?
- Kaczki!
- Ryby!
- Żaby!
- Jeleń?
Były też oczywiście niezręczne pytania, na przykład: „Co się stało z tymi rogami jelenia? Urwali mu?”. Ale hitem dnia okazały się odpowiedzi na pytanie:
Były też oczywiście niezręczne pytania, na przykład: „Co się stało z tymi rogami jelenia? Urwali mu?”. Ale hitem dnia okazały się odpowiedzi na pytanie:
- Zasypiają jak niedźwiedzie.
- Piecze się je!
Dzieci są genialne. Czasami.
Herman przedszkolanka
OdpowiedzUsuń