piątek, 16 listopada 2012

Przedsionek Czyśćca


Ciemność. Zasłonięte oczy, tylko migające światła prześwitujące czasem przez opaskę. Muzyka, chwilami spokojna, usypiająca czujność, zwodniczo relaksująca, tylko po to, by za chwilę zmienić się w gwałtowną, niepokojącą zbieraninę dźwięków.
Znienacka zamoczona dłoń. Zapachy, czasem odległe, czasem tak bliskie, jakby całe pomieszczenie było z nich utkane. Słodki smak, czy się tego chce, czy nie. Ostrożny ruch postaci wokół. Zagadkowy śmiech. Szept wprost do ucha.
Niewidzący ludzie stłoczeni w pomieszczeniu, nieśmiało szukający na oślep jakiegoś oparcia, niczym w Mieście Ślepców. Co chwilę szturchnięcie, dotyk. Plecy, ramię, twarz. Świadomość, że wszędzie wokół są ludzie, a jednocześnie niepokojące poczucie, że jest się jedynym, który niczego nie widzi, jedynym Ślepym. Że wszyscy naokoło widzą, wiedzą, drwią. Bawią się tobą. Samotność, niepokój, w końcu obojętność.
Konieczność pełnego podporządkowania. Nic nie zależy od ciebie. W każdej chwili może stać się cokolwiek, a ty musisz to przyjąć bez zmrużenia okiem, bez słowa skargi czy oznaki zdziwienia. Zdziwienie jest nie na miejscu tam, gdzie trzeba być gotowym.
Nie ma wzroku, dzięki temu wszystko inne dzieje się bardziej. Pozostałe zmysły próbują nadrobić ten brak. A nie pozwolono im próżnować. Bombardowanie bodźcami.
Brakowało tylko bólu, a można by to miejsce nazwać przedsionkiem Czyśćca.
Niepowtarzalne. Niepokojące. Niezapomniane.

Dzięki, Cat...   

1 komentarz:

  1. Ależ pięknie napisałeś! Serio, bez zgrywy! Nie ujęłabym tego lepiej.

    I ja dziękuję, Aktoreczko!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.