Ciemność. Zasłonięte oczy, tylko
migające światła prześwitujące czasem przez opaskę. Muzyka,
chwilami spokojna, usypiająca czujność, zwodniczo relaksująca,
tylko po to, by za chwilę zmienić się w gwałtowną, niepokojącą
zbieraninę dźwięków.
Znienacka zamoczona dłoń. Zapachy,
czasem odległe, czasem tak bliskie, jakby całe pomieszczenie było
z nich utkane. Słodki smak, czy się tego chce, czy nie. Ostrożny
ruch postaci wokół. Zagadkowy śmiech. Szept wprost do ucha.
Niewidzący ludzie stłoczeni w
pomieszczeniu, nieśmiało szukający na oślep jakiegoś oparcia,
niczym w Mieście Ślepców. Co chwilę szturchnięcie, dotyk. Plecy,
ramię, twarz. Świadomość, że wszędzie wokół są ludzie, a
jednocześnie niepokojące poczucie, że jest się jedynym, który
niczego nie widzi, jedynym Ślepym. Że wszyscy naokoło widzą,
wiedzą, drwią. Bawią się tobą. Samotność, niepokój, w końcu
obojętność.
Konieczność pełnego
podporządkowania. Nic nie zależy od ciebie. W każdej chwili może
stać się cokolwiek, a ty musisz to przyjąć bez zmrużenia okiem,
bez słowa skargi czy oznaki zdziwienia. Zdziwienie jest nie na
miejscu tam, gdzie trzeba być gotowym.
Nie ma wzroku, dzięki temu wszystko
inne dzieje się bardziej. Pozostałe zmysły próbują nadrobić ten
brak. A nie pozwolono im próżnować. Bombardowanie bodźcami.
Brakowało tylko bólu, a można by to
miejsce nazwać przedsionkiem Czyśćca.
Niepowtarzalne. Niepokojące.
Niezapomniane.
Dzięki, Cat...
Ależ pięknie napisałeś! Serio, bez zgrywy! Nie ujęłabym tego lepiej.
OdpowiedzUsuńI ja dziękuję, Aktoreczko!