niedziela, 25 listopada 2012

Przedsionek Piekła


Ciężka to była noc. Wiele czynników się na to złożyło. Po pierwsze – zdecydowanie za długo wylegiwałem się dnia poprzedniego. Wiem, brzmi to jak jeden z problemów pierwszego świata. „Za długo spałem rano, nie będę mógł zasnąć wieczorem”. Trochę żenujące, ale niech będzie. Zacząłem oglądać film, poczytałem chwilę książkę, próbowałem zająć się pierdołami w internecie, nawet telewizor włączyłem, ale jakoś nie potrafiłem się skoncentrować na czymkolwiek. Poza tym pod wieczór wypiło mi się trochę, a potem jeszcze trochę, a nie podziałało to wszystko bynajmniej rozweselająco. Całą noc suszyło mnie tak, że w końcu przytargałem litr mleka z kuchni, ale i to niewiele pomogło, a przecież za wcześnie jeszcze było na kaca. W dodatku uznałem, że skoro jestem wstawiony i niezbyt szczęśliwy, to doskonałym pomysłem będzie napisanie do osoby, do której z różnych względów milczałem parę lat. Cóż, nie był to doskonały pomysł.
Wisienką na torcie było dziwne uczucie, znane mi z okresu dzieciństwa, które dopadło mnie koło wpół do piątej (pamiętam aż za dobrze), a którego miałem nadzieję nie zaznać już nigdy. Strasznie ciężko to opisać... To coś, jakby lęk, ale Lęk Pierwotny, który odczuwa się całym ciałem. Strach, który paraliżuje, tak, że odczuwa się go fizycznie, jakby wszystkie mięśnie nagle zastygły, jakby człowiek stał się glinianą skorupą, mogącą odczuwać wyłącznie zło. To takie poczucie, jakby gdzieś obok działo się coś najstraszniejszego i nieuniknionego, albo więcej, jakbym sam miał coś takiego uczynić. To coś, jak najgorszy koszmar bez wydarzeń, zrodzony jedynie z emocji, a jednak koszmar na jawie, bo przecież pozostaje się w pełni świadomym. Coś, niby straszne Brzemię albo Piętno. Dopadło mnie to wszystko nagle, przytłoczyło jak jakaś kamienna mgła, po czym rozwiało się równie niepostrzeżenie, pozostawiając tylko poczucie obawy i nie mniejszego zaskoczenia, że to wszystko powróciło.
Kiedyś, będąc dzieckiem, zdarzało mi się czuć dokładnie w ten sam sposób, zawsze w nocy, w półśnie. Miałem wtedy wrażenie, że kiedy otworzę oczy okaże się, że jestem i na zawsze już pozostanę zupełnie sam, jedynie z poczuciem tego zagadkowego piętna czy brzemienia. A teraz, po kilkunastu latach, znów to poczułem. Nie podoba mi się to.

***

Cohen znów w mojej głowie. Chciałbym kiedyś tak brzmieć.
Ma klasę.  

1 komentarz:

  1. Bardzo Ci nie zazdroszczę. Oby nie wracało.
    A tak w ogóle - zbytnie wstawienie chyba rzeczywiście nie działa na Ciebie rozweselająco. So dont do it.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.